Poseł Jarosław Zieliński zabrał głos w sprawie zmian w ordynacji wyborczej, opowiadając się za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych (JOW) oraz ordynacji większościowej w wyborach zarówno do Senatu, jak i – potencjalnie – do Sejmu. Jak podkreślił, zmiana ta mogłaby przyczynić się do „wzmocnienia więzi między wyborcą a posłem” oraz poprawić przejrzystość życia politycznego.
To nie pierwszy raz, gdy JOW-y pojawiają się w polskiej debacie publicznej. Tym razem Zieliński postuluje przeniesienie tej logiki z Senatu także do izby niższej parlamentu, co wymagałoby gruntownej zmiany w Konstytucji oraz całkowitego przemodelowania systemu wyborczego.
Co to są JOW-y i ordynacja większościowa?
W systemie jednomandatowym kraj dzieli się na tyle okręgów wyborczych, ile jest mandatów do obsadzenia – w każdym z nich wybierany jest jeden kandydat, najczęściej według zasady „kto zdobywa najwięcej głosów, ten wygrywa”. System ten funkcjonuje w wyborach do Senatu od 2011 roku, a w wersji pełnej – np. w Wielkiej Brytanii.
W odróżnieniu od ordynacji proporcjonalnej, która obowiązuje w wyborach do Sejmu, system większościowy sprzyja dużym partiom i ogranicza fragmentację sceny politycznej. Zmniejsza też siłę partii mniejszych i komitetów niezależnych.
Argumenty za zmianą
Według Jarosława Zielińskiego, główną zaletą JOW-ów byłoby wzmocnienie reprezentacji lokalnej, czyli wybór posła „z nazwiska, nie z listy partyjnej”. Taki model miałby zwiększyć odpowiedzialność parlamentarzystów przed wyborcami i ograniczyć wpływ struktur partyjnych na kształt list wyborczych.
Zieliński podkreślił również, że większościowy model daje większą stabilność polityczną, co może być korzystne w czasie reform i kryzysów – ponieważ częściej prowadzi do wyłonienia silnej większości rządowej.
Główne wątpliwości i krytyka
Przeciwnicy JOW-ów wskazują jednak, że ordynacja większościowa nie zapewnia proporcjonalności głosów do liczby mandatów, co może prowadzić do „wypaczenia reprezentacji”. Przykład: partia z 35% poparcia może zdobyć większość w parlamencie, jeśli wygra wiele okręgów z niewielką przewagą.
Krytycy zwracają też uwagę, że wprowadzenie JOW-ów może marginalizować mniejsze partie i głosy obywateli, którzy nie wybierają „głównego nurtu” politycznego. System ten z natury premiuje duże ośrodki polityczne, a ogranicza różnorodność reprezentacji.
Czy taka zmiana jest realna?
Wprowadzenie JOW-ów do Sejmu wymagałoby zmiany Konstytucji RP, co oznacza konieczność uzyskania większości kwalifikowanej w parlamencie – a więc porozumienia ponad podziałami partyjnymi. Jak na razie nie ma jednoznacznej większości parlamentarnej popierającej taką reformę.
Z kolei Senat – już funkcjonujący w modelu większościowym – często wskazywany jest jako pole eksperymentu, który pokazał zarówno korzyści, jak i ograniczenia JOW-ów w polskich warunkach.