Otwarty Fundusz Emerytalny, czyli OFE, to temat, który wraca do debaty publicznej jak bumerang. Zniknął na chwilę z pierwszych stron gazet, ale dziś znów budzi emocje. W ostatnich tygodniach rząd zapowiedział kolejne zmiany dotyczące przyszłości środków zgromadzonych w OFE – tym razem jednak komunikacja i intencje wydają się… nie do końca jasne.
Coraz więcej obywateli zadaje sobie pytanie: czy to realna reforma, czy może polityczny spektakl? Czy decyzje dotyczące naszych przyszłych emerytur podejmowane są w trosce o stabilność systemu, czy w cieniu innych interesów?
Przeszłość, która nie daje spokoju
Trudno mówić o OFE bez przypomnienia wydarzeń z 2013 roku, kiedy to poprzedni rząd zdecydował o przejęciu części aktywów OFE do ZUS. Wtedy zaufanie obywateli zostało poważnie nadszarpnięte – wielu Polaków poczuło, że ich oszczędności na starość są bardziej elementem gry politycznej niż gwarancją bezpieczeństwa.
Obecne zmiany – choć zapowiadane jako „przeniesienie środków na indywidualne konta emerytalne” – budzą podobne wątpliwości. Zwłaszcza że forma komunikacji przypomina bardziej kampanię niż spokojne tłumaczenie złożonych kwestii finansowych.
Przedstawienie czy transparentna reforma?
O ile sam pomysł przekształcenia OFE w IKE (Indywidualne Konta Emerytalne) może mieć swoje uzasadnienie ekonomiczne – zwiększenie prywatności oszczędności, dziedziczność środków – o tyle sposób, w jaki się to odbywa, pozostawia wiele pytań. Pojawia się obawa, że obywatele znów zostaną postawieni przed faktem dokonanym, zamiast być stroną w uczciwej dyskusji o swojej przyszłości.
Niepokój wzbudzają także mechanizmy „automatycznego przeniesienia środków”, opłata przekształceniowa, brak alternatywy i ograniczony czas na decyzję. To wszystko sprawia, że zamiast reformy, obywatele widzą przedstawienie z gotowym scenariuszem i reżyserią – bez miejsca na dialog.
System emerytalny potrzebuje stabilności, nie emocji
Eksperci zwracają uwagę, że ciągłe zmiany w systemie emerytalnym podważają jego wiarygodność. A przecież mówimy o obszarze kluczowym dla życia milionów ludzi – nie tylko dziś, ale przez kolejne dekady. Emerytura nie powinna być instrumentem doraźnych decyzji politycznych, ale efektem długofalowej i ponadpartyjnej strategii.
Jeśli rząd chce przywrócić zaufanie obywateli do systemu emerytalnego, musi działać w sposób przejrzysty, spokojny i uczciwy. Inaczej każda kolejna zmiana będzie traktowana jak inscenizacja, a nie reforma.